Szczęście to radość z każdego dnia

Coaching, mental trening, pisanie i wydawanie książek, pasja do motocykli i koni, filozofia, dom w Bieszczadach, redakcja czasopisma – czy można to wszystko połączyć? Nasz dzisiejszy gość, Magda Napierała, udowadnia swoim życiem, że owszem, można. Wystarczy być pełnym pasji, pozytywnej energii i wiary w to, że szczęście istnieje.
Magdalena Napierała jest redaktor naczelną Żyj naturalnie oraz autorką książek, m.in. Filozofia reklamy, Bądź szczęśliwa oraz Żyj naturalnie, czyli dekalog zdrowego życia. Prowadzi warsztaty i kursy dla kobiet (i nie tylko), pomagając odnaleźć siebie i swoją życiową drogę. Organizuje spotkania, konferencje i żadna praca nie jest jej straszna.
Zapraszamy Was na wywiad z niesamowitą osobą, która zainspirowała nas do wielu interesujących działań. A to dopiero początek znajomości :) Od Magdy dowiadujemy się dzisiaj, czym jest (i czym nie jest) rozwój osobisty, co jest najważniejsze w życiu, jak sobie radzić z trudnościami i czy pasja może być pracą.

Czym jest dla Ciebie szczęście?
To jest po prostu umiejętność czerpania radości z każdego dnia. Najczęściej w psychologii szczęście określa się jako podsumowanie, bilans danego roku czy dwóch, zestawienie szczęśliwych i nieszczęśliwych momentów. Ja podchodzę do tego inaczej – wolę mieć szczęśliwy każdy dzień i cieszyć się najdrobniejszą rzeczą, smacznym obiadem, dobrze wykonaną pracą.
Co ukształtowało Twoje pojęcie szczęścia?
Refleksja, multum przeczytanych książek, mnóstwo warsztatów i szkoleń, a także sporo doświadczeń, które przeżyłam w ostatnim czasie.
Jednym słowem…
… wszystko, całość życia wpływa na moją wiedzę. Dla mnie wiedza to nie tylko to, czego się dowiemy, ale też to, co tworzymy na podstawie zdobytych wiadomości. Ważne jest to, w jaki sposób wykorzystamy te informacje dla siebie.
A tak a propos wiedzy, w Twoim życiu ważna jest filozofia. Czego Cię nauczyła i jakie praktyczne znaczenie ma w Twoim życiu?
Filozofia rozbudziła moją świadomość i nauczyła mnie przede wszystkim nieszablonowego myślenia i pokazała, że każdy z nas rozumuje inaczej. Nauczyła mnie poszukiwać różnych rozwiązań i skłoniła do zastanowienia się, czym jest prawda. W filozofii mogą istnieć dwie sprzeczne ze sobą koncepcje i każda z nich zostaje udowodniona. Ja wierzę w to, że każdy ma swoją prawdę, swoją rację. Wszystko jest względne, my kształtujemy naszą rzeczywistość, odbierając wszystkie zdarzenia przez pryzmat naszych emocji, doświadczeń, wychowania, predyspozycji fizycznych i psychicznych. Jedyną absolutną prawdą dla mnie jest to, że istnieje Istota Wyższa, która stworzyła ten piękny świat.
A co cenisz w tym świecie najbardziej?
Dobro i wszystko to, co ja odbieram za dobre. Nie wiążę go jednak z przyjemnością, ale raczej z tym, co przynosi wymierne, dobre korzyści. A w życiu najbardziej cenię niezależność i wolność, czyli możliwość robienia czegokolwiek się chce pod warunkiem, że nie sprawia to krzywdy innym istotom.
I dlatego zostałaś wegetarianką?
Tak, właśnie dlatego. Nie chcę jeść żywych, czujących istot.

A co skłoniło Cię do dokonania takich wyborów? Jakie czynniki sprawiły, że podjęłaś pracę nad sobą?
Właśnie sama się nad tym zastanawiałam. Myślę, że jest to duża liczba kompleksów, które miałam na swoim punkcie, dążenie do tego, by coś sobie udowodnić. W pewnym momencie zabrnęłam w to trochę za daleko. I właśnie wtedy w moim życiu pojawiła się osoba, która zmieniła wszystko o 180 stopni. Dała mi spokój, bo zaakceptowała mnie taką, jaka jestem, patrząc na mnie z boku. I wtedy zrozumiałam, że i ja mogę siebie zaakceptować. To jest też moc coachingu – pojawia się trener, który patrzy na ciebie z zewnątrz. Jest to dla mnie niesamowite uczucie, gdy mogę komuś powiedzieć „jest tak i tak” i widzę, jak bardzo ta osoba tego potrzebuje.
Czyli masz coś w rodzaju poczucia misji, by pomagać innym?
Tak, mega! Od zawsze!
I to widać po Tobie – widać, że jesteś przekonana do tego, że możesz pomagać ludziom i że chcesz to robić. A po drugie, wierzysz w rozwój osobisty…
... raczej w rozwój świadomości. Rozwój osobisty kojarzy mi się z mówcami motywacyjnymi i kontekstem biznesowym.
No tak! Rozwój osobisty utożsamiamy z koniecznością zmiany siebie, a rozwój świadomości oznacza, że poznajesz siebie.
Dokładnie tak. My się nie zmieniamy, jesteśmy tacy, a nie inni. Mamy dany typ osobowości Możesz dostosować się do danej sytuacji i postępować wbrew sobie, ale to nie będziesz ty. Chodzi o to, by poznać siebie. To kluczowe w naszym życiu, wtedy nasze życie staje się pełne, nasze w pełnym słowa tego znaczeniu.
I jak to zrobić?
Obserwować siebie w każdym momencie, ćwiczyć uważność. I akceptować. I może skorzystać z testów osobowości. Ja, mając dużo kompleksów, potrzebowałam, by ktoś z zewnątrz powiedział mi, jakie są moje mocne strony. I widzę, że ludzie też tego potrzebują. Jeśli dobrze się z tym czują, to niech to robią!
No właśnie, bo o to chodzi – o dobre samopoczucie!
Praca nad sobą niewiele nam da, jeśli nadal nie będziemy świadomi swoich silnych stron. Ja jestem wyznawcą pragmatycznych rozwiązań – dana rzecz musi się przede wszystkim sprawdzać.
Jak my dobrze to znamy… A który moment w życiu był dla Ciebie najważniejszy?
Na pewno dwa. Pierwszą chwilą zwrotną były narodziny mojej córeczki. Wtedy zrozumiałam, co naprawdę oznacza miłość. Drugi moment to chwila, gdy poznałam Piotrka [Piotrek to partner życiowy Magdy]. Wtedy po raz drugi przekonałam się, co znaczy kochać.

Obydwa ważne momenty są związane z miłością…
Tak, bo miłość jest w życiu najważniejsza. To coś, co po nas zostaje.
A co jest Twoim życiowym kompasem? Czym się kierujesz, podejmując decyzje?
Przede wszystkim pragmatyzmem. Zastanawiam się zawsze, czy dana rzecz będzie użyteczna, komu może pomóc, jakie będą skutki pozytywne i negatywne.
A skąd wiesz, że dana decyzja będzie dobra?
Oceniam je na podstawie wiedzy i doświadczenia oraz intuicji. Pozornie są to dwa przeciwstawne bieguny. Wiem jednak, że wszystko się łączy. Podobnie, z jednej strony działam na rzecz zdrowego odżywiania i zdrowego stylu życia, a z drugiej – rozwijam świadomość. Wszystko nawzajem się wspiera.
A co dla Ciebie oznacza zdrowe odżywianie?
Na pewno świadomość tego, co się wkłada na talerz. Jeśli jesteśmy świadomi, to oznacza, że właśnie ten pokarm wybraliśmy jako dobry dla nas, że zachowujemy umiar – ważniejsza jest jakość, a nie ilość. Istotna, i bardzo przyjemna, jest też uważność jedzenia – świadome przeżywanie każdego kęsa.
A wracając do decyzji, co uważasz za najtrudniejsze w dążeniu do nowo postawionego sobie celu?
Za bardzo zwracamy uwagę na opinie innych ludzi. Zwłaszcza najbliższych osób. Wchodzi tu w grę kwestia spełniania oczekiwań. Warto spojrzeć zawsze w głąb siebie i zastanowić się, czy nasze motywacje są rzeczywiście nasze. Może są to silnie zakorzenione w nas oczekiwania innych? Najczęściej wychodzi to w sytuacjach granicznych. Dlatego właśnie warto zaakceptować trudne momenty – wyciągać z nich lekcje.
Tylko trzeba umieć to zrobić.
Tak. Jest wiele osób, którym dane problemy ciągle się zdarzają, ponieważ nie wyciągają z nich wniosków. To, co uważamy za złe sytuacje to takie poszturchiwanie od życia, które chce nam pokazać, co mamy w sobie zmienić.

A jak Ty sobie radzisz z trudnymi sytuacjami?
Nie zagłębiam się wtedy w myślenie. Nie analizuję problemu. Nie siadam i nie rozpaczam – to nic nie daje. Biorę intuicyjnie pierwszą opcję, która przychodzi mi do głowy. Wiara, wiara, wiara i naprzód! Pierwszym trudnym momentem była dla mnie śmierć dziadka. Na całe szczęście miałam wtedy sesję na studiach.
A co poradziłabyś osobie, która ma depresję, wpada w dołek?
Działać. Nie poddawać się. Uświadomić sobie swoje niechciane emocje i pójść naprzód. Dzięki temu zyskujemy kontrolę nad nimi i dostrzegamy, że to uczucie jest chwilowe. Zyskujemy możliwość zmiany. Myślę, że warto zrobić dwie rzeczy. Pierwszą z nich jest zachowywanie się tak, jak radził Arystoteles, gdy mówił o zdobywaniu cnót, jakbyśmy mieli pożądaną cechę, np. radość - uśmiechając się. Drugą rzeczą są aspekty zewnętrzne. Spacery w otoczeniu natury mają działanie odkażające. Warto też oglądać komedie. I otaczać się pozytywnymi ludźmi- warto mieć świadomość, że jak pokazują badania, jesteśmy sumą pięciu osób, z którymi spędzamy najwięcej czasu.
A przechodząc do czegoś mniej dołującego (śmiech) – co jest Twoją najmocniejszą stroną?
Coś, co kiedyś większość osób uważała za moją największą wadę. Upór. Ja przekułam tę wadę w swoją zaletę. To pozwala mi dążyć do celu, niezależnie od przeszkód.
Upór jest najważniejszą cechą ludzi sukcesu.
Kiedy to przeczytałam, też to polubiłam (śmiech).
A tak a propos książek – masz jakichś ulubionych autorów?
Ostatnio jest to A. de Mello. Jego Przebudzenie polecam wszystkim – czytając, myślałam, że gość pisze to samo, co ja myślę (śmiech). Uwielbiam Maxwella, mimo że jest mówcą motywacyjnym i mówi o rozwoju osobistym (śmiech). Wbrew pozorom, dużą dawkę dobrej energii dały mi też książki Frankla. Dzięki temu zainteresowałam się logoterapią – chcę wejść w ten temat.
Czym jest logoterapia?
To leczenie sensem życia. Pokazywaniem, że sens życia jest zmienny. A w planach mam jeszcze jedną lekturę – Walden Thoureau. Autor opowiada o tym, jak wyprowadził się na jakiś czas do lasu i mieszkał w samotności, wśród natury. Tę książkę chciałabym przeczytać w Bieszczadach (śmiech).

Mamy jeszcze pytanie z nieco innej kategorii: czy pasja może być pracą?
Oczywiście, że tak! I wszystkich do tego zachęcam.
A czy to nie jest niebezpieczne?
Szczerze? Może być, bo wtedy stajemy się pracoholikami. Jednak z drugiej strony sytuacja, gdy pasja staje się twoją pracą jest największym szczęściem. Wówczas ten pracoholizm staje się hobby (śmiech). Dla mnie to, że robię coś, co lubię i jeszcze mi za to płacą, jest wspaniałe. Pracę można zdefiniować w różny sposób. Dla mnie nawet czytanie książek, gdy zbieram materiał do kolejnych publikacji, jest pracą. Również rozmowa z Wami i możliwość pofilozofowania jest pracą, a jednak stanowi niewątpliwą przyjemność.
A co w sytuacji, gdy pasja staje się tak ważna, że zapominamy o rodzinie?
To oznacza, że może ta rodzina nie jest naszym przeznaczeniem. Może nasza pasja jest na tyle ważna, że powinniśmy się zajmować tylko nią. Jeśli jednak inne aspekty życia są dla nas istotne, to zawsze znajdziemy na nie czas.
Podchodzisz do tego w zdrowy sposób.
Tak. Przykładowo, w moim życiu ważna jest moja córeczka. I niezależnie od tego, ile mam projektów, zawsze znajduję czas na to, by się nią zająć. Wieczory spędzam zawsze z Piotrkiem. Wówczas nie pracuję w ogóle. Słuchamy sobie Starego Dobrego Małżeństwa, rozmawiamy.
Korzystacie z życia.
Tak. Jeśli ktoś się zatraca w pasji, to nie ma w tym winy pasji, pracy czy innych czynników zewnętrznych. To jest problem danej osoby. Tego, jak ona sama interpretuje to, czego się dowiaduje. Natomiast połączenie pasji, pracy…
… polecasz każdemu?
Zdecydowanie. I jest to dla mnie wielkie szczęście. Ja miałam kiedyś jeden wielki kompleks – nigdy nie miałam hobby! Całe życie zastanawiałam się, co jest moją pasją. Byłam pośrodku – ani dobra, ani zła z każdego przedmiotu. Nie potrafiłam się określić. I dlatego zaczęłam szukać. Szukałam naprawdę głęboko. I to poszukiwanie stało się moją pasją i jednocześnie pracą.
Czyli Twoim hobby jest… poszukiwanie hobby?
Tak, jestem detektywem pasji (śmiech).

A jak chciałabyś zachęcić ludzi, by przyszli na Twoje warsztaty? Jest mnóstwo coachów na rynku? Dlaczego mają wybrać Ciebie?
Hmm, pewnie przede wszystkim dlatego, że skupiam się na rozwoju świadomości. Nie skupiam się na długotrwałych procesach, a poddaję szybkie rozwiązania. Zazwyczaj 2-3 spotkania wystarczą. Odkrywam kim jest dana osoba i jej wartości i wspólnie poszukujemy ich realizacji. Mam na coaching trochę inne spojrzenie. Jest podobny do filozofii – zadaje się w nim pytania, by naprowadzić daną osobę na rozwiązania. Ale dla mnie kluczowe jest przy tym by ta osoba rozwijała przede wszystkim swoja świadomość i świadomość samej siebie. Nie tylko więc pytam, ale i staram się podrzucać propozycje, uzmysłowić klientowi, kim jest. Zależy mi przede wszystkim na tym, by zachęcić ludzi do zadania sobie różnych pytań i ukierunkować ich na różne aspekty życia. Pokazać im, że życie jest czymś więcej niż tylko biegiem do celu. Ustanowienie sobie zamierzeń, uświadomienie sobie siebie jest ważne, ale jednak w pewnym momencie trzeba to odrzucić i zostać tylko ze sobą. Warto wtedy zastanowić się, co chcemy od życia i jak chcemy je przeżyć. Do trumny bowiem każdy idzie sam i tam jest ostateczny rozrachunek naszego tutaj bytowania.
Ważne jest by działać na rzecz wrażeń wewnętrznych, a nie na potrzeby innych ludzi?
Tak, sama kocham chociażby podróżowanie dla wrażeń. Nie ma dla mnie nic wspanialszego niż jazda motorem. Jest to moja pasja dzięki Piotrkowi. On mnie nauczył wielu rzeczy. Nie można jednak przy tym zapominać o tym, że to ma coś wnosić do naszego życia.

A kto może wziąć udział w Twoim coachingu?
Każdy kto chce odkryć siebie, każdy kto jest otwarty na zmiany i rozwój świadomości. Po to właśnie organizuję spotkania indywidualne, warsztaty grupowe, czy dla par. Często przychodzą osoby w czasie rozterek, po ciężkich przejściach ale też osoby młode, które stoją przed wyborem kierunku studiów – to jest szczególnie ważne, by studia były przyjemnością- warto wówczas zrobić sobie test na typ osobowości – by mądrze wybrać dalszą życiową drogę. Swoja drogę a nie oczekiwania innych.
A jakie są Twoje marzenia?
Ja już zrealizowałam swoje marzenia (śmiech). Teraz pozostaje je tylko wykończyć [Magda mówi o domu w Bieszczadach, który kupili z Piotrkiem]. Mam ziemię stare drzewa, jestem rolnikiem (śmiech). A jednak moim marzeniem jest czas i niezależność.
Piękna pointa :) Dziękujemy serdecznie :)
Jeśli jesteś zainteresowany książką "Żyj naturalnie, czyli dekalog zdrowego życia" - tutaj przeczytasz o niej więcej ;)
#coaching #coach #wywiad #mentaltrener #Żyjnaturalnie #MagdalenaNapierała