Ptasie mleczko

Wiem, co sobie teraz myślicie. Wyobrażacie sobie rozpływającą się w ustach piankę pokrytą kruchą mleczną czekoladą. Niestety, w tym względzie Was rozczaruję. Ten deser nie ma nic wspólnego z pianką ani kruchością czekolady. Myślę jednak, że pod względem przyjemności nie ustępuje, a nawet przewyższa sklepowe ptasie mleczka :). Przede wszystkim dlatego, że czekoladowa (albo, jak by Asia powiedziała, kakaowa) warstwa jest grubsza. Poza tym jest to deser zdrowy, co na pewno jest istotne dla Czytelników tego bloga :).
A dlaczego nazwałem ten deser ptasim mleczkiem? Z dwóch powodów. Po pierwsze, nie wiedziałem, jak inaczej go nazwać... Żartuję oczywiście :). Myślę, że chodzi tu o wygląd. Jeśli dokładnie przypatrzycie się zdjęciom zrobionym przez Asię, dostrzeżecie podobieństwo :).
Na pomysł zrobienia ptasiego mleczka z chia i mleka kokosowego wpadłem na spotkaniu z naszą przyjaciółką Moniką, która jest dla nas niewyczerpanym źródłem kulinarnych inspiracji.
Od razu po powrocie do domu sprawdziłem przepisy w Internecie. Niestety, poczułem się nieco rozczarowany. Albo ja nie jestem wystarczająco cierpliwy w poszukiwaniu, albo żaden z zamieszczonych przepisów nie jest w stanie spełnić moich wymogów dotyczących zdrowotności jedzenia. Wszystkie przepisy, które znalazłem zawierały mleko kokosowe z puszki, żelatynę albo agar. Pierwsze odpada ze względu na: zawartość toksycznych substancji powstających w reakcji z opakowaniem oraz często niewymienione w składzie dodatki "ulepszające" i "poprawiające trwałość". Mleko kokosowe przygotowujemy sami (przepis znajdziecie tutaj). Drugiego nie używamy, ponieważ wyrzuciliśmy z naszej kuchni wszystko, co jest związane z mięsem (a w szczególności odpadkami po produkcji wyrobów mięsnych, z których żelatyna jest wytwarzana). Trzeciemu nie ufam, ponieważ nie jestem w stanie dowiedzieć się dokładnie, w jaki sposób jest produkowany. Wiem, że agar to proszek wytwarzany z pewnego gatunku krasnorostów, ale jakie rzeczy się dzieją w procesie produkcji - nie wiem. Dlatego nie używam.
Poza tym nasiona chia mają wystarczająco silne właściwości żelujące, żeby można było użyć tylko ich w tym przepisie.
Jeśli już pociekła Wam ślinka (mnie napadł już niekontrolowany ślinotok na myśl o ptasim mleczku, które czeka na mnie w lodówce) i zapałaliście chęcią do zrobienia pysznego oraz eleganckiego deseru, pójdźcie w moje ślady i przygotujcie zdrowe ptasie mleczko z poniższego przepisu. Nie zapomnijcie poczęstować znajomych. Na pewno będą zachwyceni :).

PRZEPIS W WERSJI PDF DOSTĘPNY JEST TUTAJ.
Składniki
Pudełko o wymiarach 18cm x 18 cm
15 g oleju kokosowego*
½ łyżki miodu**
1 szklanka mleka kokosowego***
3 łyżki nasion chia
3 łyżki zmiksowanych na drobno wiórków kokosowych****
Polewa
Jak w przepisie na Idealną polewę czekoladową (podwojony przepis)
Wykonanie
Rozpuścić olej kokosowy z mlekiem i miodem w kąpieli wodnej*****.
Dodać chia i wiórki kokosowe.
Odstawić na 30 minut (lub taki czas, żeby masa stała się bardziej stała niż płynna; można wstawić do lodówki, żeby było szybciej).
W międzyczasie przygotować polewę z przepisu na Idealną polewę czekoladową.
Wylać połowę polewy do pojemnika (najfajniej wygląda w szklanym). Wstawić do lodówki do stężenia.
Wyłożyć na to masę z chia. Polać drugą częścią polewy. Trzymać w lodówce co najmniej 12 godzin, a następnie zjadać z apetytem :).
Wskazówki
* najlepiej kupić olej nierafinowany, nieoczyszczony; wiem, że smakuje kokosem i jest droższy, ale oczyszczony, rafinowany olej nie zawiera niczego, co organizm mógłby użyć do budowania swojej wewnętrznej siły
** warto zaopatrzyć się w miód dobrej jakości; niestety, ten dostępny w sklepach jest słodzony i nie sądzę, żeby czymkolwiek różnił się od cukru pod względem wartości odżywczych - zresztą, widać po jego właściwościach, że bardzo się różni od prawdziwego miodu, bo nigdy nie ulega krystalizacji; najlepiej kupować miód od znajomego pszczelarza (lub znajomego znajomego), ponieważ wtedy mamy pewność co do sposobu jego wytwarzania; dobrze by było, żeby był on wytwarzany na obszarach jak najmniej uprzemysłowionych, ponieważ tam rośliny zawierają najmniej szkodliwych substancji pochodzących z produkcji przemysłowej; chciałbym tu zauważyć, że taki prawdziwy miód wcale nie musi być droższy od sklepowego
*** niestety, mleko kokosowe kupowane w sklepach nie ma absolutnie nic wspólnego ze zdrowiem ze względu na liczne dodatki o trudnym do przewidzenia wpływie na ludzki organizm, a także to, że są sprzedawane w opakowaniach wydzielających szkodliwe substancje (może te najdroższe produkty są lepsze jakościowo, ale wątpię, żeby były nieszkodliwe); jeśli chcecie mieć naprawdę zdrowe (i smaczne) mleko kokosowe, można bardzo łatwo zrobić je samodzielnie (jeśli potrzebujecie przepisu, dajcie znać - zamieścimy ten, z którego korzystamy)
**** kupując wiórki kokosowe, zwróćcie uwagę na skład zamieszczony na opakowaniu; dobre wiórki powinny mieć w składzie... (uśmiejecie się) tylko wiórki kokosowe
***** rozpuszczanie w kąpieli wodnej jest naprawdę proste i pomaga zapobiec powstaniu w masie niechcianych grudek; na garnku z gotującą się wodą (wystarczy, że woda będzie bulgotać, produkując dużo pary; nie trzeba tego robić na maksymalnym ogniu) ustawiamy miskę i wrzucamy do niej składniki, które chcemy podgrzać/rozpuścić; kiedy tylko wszystko się rozpuści, zestawiamy miskę, uważając, żeby nie poparzyć się parą, która buchnie z garnka; w tym wypadku należy zachować szczególną ostrożność przy podgrzewaniu - jeśli masa stanie się zbyt gorąca, miód rozłoży się do postaci cukru i straci właściwości odżywcze (a tego byśmy nie chcieli)