Fale Dunaju

Zastanawiałem się, jak ugryźć (ha ha ha!) post o tym cieście. Czy przyszło Wam kiedyś do głowy, że nieco dziwnym jest nadawaniem wypiekom nazw, po imieniu rzecz ujmując, geograficzno-etnograficznych? Mamy już karpatkę, mazurek, sernik wiedeński, wuzetkę, szarlotkę alpejską (licho wie, co to, ale znalazłem też taką nazwę) i właśnie fale Dunaju.
Niesamowicie frapujące zagadnienie…

Porzućmy jednak problemy leksykalne i przejdźmy do tego, co lubimy najbardziej, czyli przepysznego ciasta o podwójnej naturze. A nawet poczwórnej, jeśli dobrze liczę. Mamy tu delikatny jasny, lekko słodki spód, który doskonale współgra ze swoim kakaowym, bardziej wyrazistym bratem bliźniakiem. W ich nieco intrygującej relacji zanurzone są lekko kwaśne wiśnie, a całość przykrywa błyszcząca, lekko gorzka, ale niesamowicie smaczna polewa czekoladowa.
Czy to nie brzmi niezwykle?
A jednak, na opublikowanie przez nas tej receptury musieliście trochę poczekać. Samego mnie to zadziwia, bo pomysł na zrobienie fal Dunaju powracał do mnie już od dość dawna. Wiecie, jak to jest, kiedy jakaś kwestia ciągle się nam przypomina, chwytając się oczywiście różnych dziwnych sposobów, aż w pewnym momencie mówimy: „Dobra, skoro tak, to nie mam wyjścia”.
I właśnie dzięki temu powstał zdrowy przepis na fale Dunaju, których, co ciekawe, nigdy wcześniej nie jadłem, a nawet nie wiedziałem o ich istnieniu. Wyobrażacie to sobie?!
Już za pierwszym razem to ciasto niesamowicie mnie urzekło. Może dlatego, że równoważy w sobie wszystkie smaki: słodycz spodu, kwaśność wiśni, gorzką nutę kakaowej polewy. A przy tym, ten smakołyk w żaden sposób nie jest ciężki dla żołądka, mimo pewnego potencjału w tym zakresie :)
A skoro już się natrudziłem, to namawiam Was, żebyście sami wypróbowali tę recepturę. Oczywiście, mógłbym powiedzieć, że przede wszystkim mam na uwadze Wasze zdrowie, ale co tu będę kłamał. Najważniejsze jest to, żeby potencjał tego przepisu się nie zmarnował :)
Pozdrawiamy Was cieplutko i życzymy smacznego,
Asia i Michał
PRZEPIS W WERSJI PDF ZNAJDZIECIE TUTAJ.

Składniki
na formę o wymiarach około 15x20 cm
Numery przy składnikach odwołują do dodatkowych informacji, pozwalających wybrać właściwe produkty.
Spód
2 jajka (1)
50 g masła klarowanego (2)
2 małe jabłka (3), czyli ok. 200 g (zmiksowane na gładką masę)
125 g mąki jaglanej
75 g mąki owsianej (4)
½ łyżeczki sody
10 g kakao (5)
10-15 wydrylowanych wiśni
Krem
75 g suszonych owoców (rodzynki, daktyle, figi, morele) (6)
125 g kaszy jaglanej
50 g płatków owsianych
25 g wiórków kokosowych (6)
1½ szklanki mleka krowiego (7) lub roślinnego (8)
1 jajko (1)
25 g masła (9) (lub oleju kokosowego) (10)
25 g oleju kokosowego (10)
Polewa
35 g oleju kokosowego (10)
30 g miodu (11)
30 g gorzkiego kakao (5)

Wykonanie
Spód:
Piekarnik rozgrzać do 180 st. C (tryb góra-dół, bez termoobiegu).
Masło rozpuścić i ostudzić.
Jajka ubić na bardzo puszystą masę.
Dodać jabłko, rozpuszczone i ostudzone masło i delikatnie wymieszać.
Wymieszać na gładką masę z mąką i sodą.
Masę podzielić na pół i do jednej części dodać kakao. Delikatnie wymieszać.
Do formy wylać białą część masy, a następnie ciemną. Na wierzchu ułożyć wiśnie i lekko „wcisnąć” je w ciasto.
Piec 45 minut w 180 st. C.
W międzyczasie przygotować krem:
Suszone owoce, kaszę, płatki owsiane i wiórki kokosowe zmielić na proszek.
Dodać mleko i jajko, umieścić w garnku i ugotować gęsty budyń (często mieszając). Schłodzić.
Budyń, masło i olej utrzeć na gładką masę (można blenderem).
Polewa:
Olej i miód podgrzać w kąpieli wodnej lub Thermomixie, nie przekraczając 40 st. C.
Dodać kakao i dokładnie wymieszać (najlepiej trzepaczką) – na gładką masę.
Krem wyłożyć na spód i polać czekoladą. Przechowywać w lodówce.

Wskazówki
(1) jajka: warto zadbać o to, by jajko pochodziło z dobrego źródła (najlepiej od znajomej gospodyni, u której kury chodzą sobie "luzem" i karmione są tradycyjnie, a nie gotową paszą; jeśli jednak nie macie dostępu do takich jajek, poszukajcie takich z "0" na pieczątce; żółtko jajka, zgodnie z nazwą, powinno być żółte, a nie pomarańczowe)
(2) masło klarowane: najlepiej zrobić je samemu (przepis znajdziecie tutaj); produkty dostępne w sklepie mają kontakt z plastikowym opakowaniem i mogą być „ulepszone” na każdym etapie produkcji; więcej o tłuszczach piszemy tutaj
(3) jabłka: więcej o wyborze jabłek do wypieków piszemy w tym poście
(4) mąka owsiana: można ją zrobić tanio i szybko, mieląc połączone otręby owsiane (ok. 50%) i płatki owsiane (ok. 50%), np. 50 g otrębów owsianych i 50 g płatków owsianych
(5) kakao: warto zadbać o to by kakao było dobrej jakości; my zaopatrujemy się w kakao ekologiczne, które smakuje znacznie lepiej i jest bardziej aromatyczne niż kakao najczęściej dostępne w sklepach
(6) bakalie: suszone owoce i orzechy, które kupujemy nie powinny zawierać szkodliwych konserwantów (sorbinian sodu, dwutlenek siarki itd.) czy dodatków (wiecie, że suszona żurawina składa się w 45% z białego cukru?!); dobre suszone owoce są ciemne, a nie pomarańczowe
(7) mleko krowie: krowie mleko warto wybrać uważnie; najlepsze byłoby mleko prosto od krowy, ale jeśli nie możecie go dostać, uważajcie na mleko sklepowe; na pewno odpada mleko UHT, które jest oczyszczone ze wszystkich składników odżywczych; jednak również mleko w butelce (pasteryzowane w niskiej temperaturze i mikrofiltrowane) różni się pod względem smaku i wartości; my polecamy mleko Strzałkowskie – naszym zdaniem najbardziej zbliżone do prawdziwego mleka
(8) mleko roślinne: niestety, mleko roślinne kupowane w sklepach nie ma absolutnie nic wspólnego ze zdrowiem ze względu na liczne dodatki o trudnym do przewidzenia wpływie na ludzki organizm, a także to, że są sprzedawane w opakowaniach wydzielających szkodliwe substancje (może te najdroższe produkty są lepsze jakościowo, ale wątpię, żeby były nieszkodliwe); jeśli chcecie mieć naprawdę zdrowe (i smaczne) mleko roślinne, można bardzo łatwo zrobić je samodzielnie – przepis podajemy tutaj
(9) masło: najzdrowsze masło można przygotować samemu w domu; przepis tutaj
(10) olej kokosowy: najlepiej kupić olej nierafinowany, nieoczyszczony; wiem, że smakuje kokosem i jest droższy, ale oczyszczony, rafinowany olej nie zawiera niczego, co organizm mógłby użyć do budowania swojej wewnętrznej siły; ponadto, warto zadbać, by kupowany przez nas olej pochodził w Filipin – większość tłoczonych na zimno olejów to produkty tłoczone z prażonych wiórków kokosowych w Polsce (oczywiście na zimno, ale wiórki już i tak są pozbawione wartości odżywczych); tylko nieliczne oleje nierafinowane są tłoczone z miąższu kokosa na Filipinach – stąd wynika tak duża różnica w cenie oleju nierafinowanego; więcej o tłuszczach piszemy w tym poście
(11) miód: jeśli chcecie mieć dobry miód, zadbajcie o to, by był ze sprawdzonego źródła – najbezpieczniej jest po prostu znać pszczelarza; dobry miód (z wyjątkiem akacjowego) krystalizuje się po kilku miesiącach od zebrania (czyli najpóźniej zimą)
#faleDunaju #ciastoczekoladowe #deser #zdrowydeser #ciastozkrememipolewą #zdroweciastozkremem #zdrowawersja #zdrowawersjafalDunaju #ciastodwukolorowe