top of page

CocoNat - miejsce pełne pasji i dobrej energii



Z dietoterapeutką Natalią Miszczuk spotykamy się w jej niedawno otwartej kawiarni CocoNat. Od razu widzimy, że jest to osoba pełna dobrej energii, mająca poczucie celu w życiu i dbająca o wewnętrzną równowagę. Sama wspomina, że stara się żyć w zgodzie ze sobą, być autentyczna. Kładzie nacisk na balans Ciało-Umysł-Dusza. Pięknie mówi o emocjach i o tym co dobrego wynika ze zmiany. Jeśli chcecie wiedzieć, skąd się wzięła nazwa CocoNat, jak to się wszystko zaczęło, czym jest dietoterapia i czy dobro rzeczywiście wraca, zachęcamy do lektury :)


Opowiedz trochę o swojej kawiarni, jakie dania oferujesz, co można u Ciebie zjeść?


Natalia Miszczuk: Codziennie mamy inne rzeczy, aby każdy mógł tu znaleźć coś dla siebie. Podajemy kawę, desery i śniadania. Można u nas zjeść chociażby placek z kiszonej gryki z pastą z papryki z jajkiem sadzonym albo bez. Są też owsianki i chleb bezglutenowy z piekarni Wolna. Można zjeść gofra na słodko i wytrawnie.

Moja kawiarnia to przede wszystkim miejsce pozbawione glutenu, cukru rafinowanego oraz nabiału. Słodzę daktylami, bananami i innymi rzeczami, które można przemycić (śmiech). W bardzo wielu daniach można znaleźć kokosa.


Widzieliśmy, że ten gatunek orzecha znalazł swoje miejsce nawet w nazwie kawiarni?


NM: Tak, moje zamiłowanie do kokosa trwa już od bardzo dawna, odkąd zaczęliśmy jeść i żyć Paleo. Wtedy właśnie pojawiła się w naszej kuchni mąka kokosowa, kasztanowa…


Co oznacza dla Ciebie życie Paleo?


NM: Mam tu swoją filozofię. Nie jem glutenu. Przechowuję żywność w szklanych opakowaniach. Wyrzuciłam ze swojego domu wszelkie kosmetyki, które są szkodliwe dla zdrowia i środowiska. Rzadziej chodzę do fryzjera i kosmetyczki. Jedyną moją słabością pozostał manicure (śmiech).


Każdy ma dziedzinę, w której trudno mu dokonać zmian, prawda?


NM: Uważam, że warto dostosować się do swoich warunków. Jeśli chcesz być zadbana i bardzo ważne są dla Ciebie paznokcie, to nie staraj się na siłę rezygnować z wizyt u kosmetyczki. Może nie nadszedł jeszcze taki moment twojego życia, w którym będziesz gotowa na przejście do kolejnego etapu. Zmieniaj się w tych dziedzinach, w których przemiana nie powoduje dużego stresu.


Czy można u Ciebie zjeść tylko dania według gotowych propozycji?


NM: Mamy takie opcje. Dostosowujemy się jednak do wymagań klientów, nie jesteśmy okrojeni żadnymi ramami. Jeśli ktoś nie chce jajecznicy z chorizo, zrobimy mu ją z awokado i pomidorami (śmiech). Zachęcamy do tego, by klienci do nas wchodzili, pytali i szukali dla siebie tego, co potrzebują.


Skąd pojawił się pomysł na stworzenie takiego miejsca?


NM: Ja już kilka lat temu piekłam torty na zamówienie. Były to torty szyte na miarę, Paleo, na mące kokosowej i kasztanowej. Jeśli ktoś miał uczulenie na kokosa, wymyślałam coś innego – to było bardzo kreatywne. Na Wolne Targi, gdzie się wystawiałam, przyjeżdżały kobiety z problemami autoimmunologicznymi. Mało kto zajmował się w tym czasie pieczeniem dla osób z tego typu chorobami. Dlatego też klientom nie sprawiało trudności przejechanie kilkudziesięciu kilometrów, by móc zjeść kawałek ciasta na tekturowym talerzyku (śmiech). Wtedy też nazwałam się CocoNat („Coco” od kokosa, „Nat” to pierwsze litery imienia) i szybko stało się to moją dosyć dobrze rozpoznawalną marką.


Jednak w pewnym momencie zrezygnowałaś z tej działalności?


NM: Pieczenie tortów trudno było pogodzić z innymi sprawami w moim życiu. Odeszłam od tego, zajęłam się dietoterapią, coachingiem dietetycznym, medycyną chińską. Poznałam w ten sposób jedzenie z drugiej strony – jego zalety i wady. Dowiedziałam się, jak zachować umiar i balans w stosunku do jedzenia. Jak sprawić, by odżywianie odpowiednie dla naszego organizmu nie wiązało się ze stresem.


Na czym polega prowadzona przez ciebie dietoterapia?


NM: W mojej pracy uczę, jak jeść i podchodzić do jedzenia. Nie każę ważyć liści (śmiech). Chodzi o to, by umieć cieszyć się życiem. Powinniśmy bardziej racjonalnie podchodzić do odżywiania, nie usztywniać się na myśl o czymś, co może nam zaszkodzić. Bardzo często jest tak, że wstajemy i już myślimy o jedzeniu…


Także podczas wyjazdów. Niektórym zdarza się zrezygnować z wycieczki, ponieważ nie wiedzą, czy podczas niej znajdą dla siebie coś odpowiedniego do zjedzenia.


NM: Moim zdaniem, ważniejsze od tego, co zjemy, jest pozytywne nastawienie. Większość dolegliwości ma podłoże psychosomatyczne – 90% chorób autoimmunologicznych wynika z tego, co o sobie myślimy, ze wzorów, które wynosimy z domu. Dlatego właśnie chcę stawiać na obydwa człony nazwy „dieto-terapia”, z naciskiem na ten drugi.


Czy można powiedzieć, że założenie kawiarni było naturalnym etapem Twojej drogi?


NM: Raczej spełnieniem marzeń. Ja kiedyś wiele lat pracowałam w gastronomii, prowadziłam restaurację… I powiedziałam, że nigdy do tego nie wrócę. Życie jednak zapytało: „Czy na pewno nigdy?”. No i jestem tutaj (śmiech). Lubię też pracować z ludźmi, jestem otwarta.


I rzeczywiście się to wyczuwa. Atmosfera Twojej kawiarni zachęca do odwiedzin.


NM: Chciałabym, żeby tak właśnie było. Muszę wam coś powiedzieć. Wczoraj przyszła do mnie pani, która tu mieszka i przyniosła mi kwiatka w osłonce własnoręcznie zrobionej na szydełku. Życzyła mi pomyślności. To był akurat bardzo zły dzień, a tu taki anioł przyszedł do mnie. Piękna chwila, mówiąca „Zobacz, nie jesteś sama”.


Dobro wraca…


NM: Tak, bardzo w to wierzę. Dobrze jest po prostu być życzliwym. Nie chodzi jednak o to, by ciągle być uśmiechniętym i zadowolonym. Nie warto ukrywać swoich uczuć. Każdą emocję trzeba przeżyć. Jeśli mam ochotę płakać, to płaczę i nie muszę się z tego nikomu tłumaczyć. Ważne jest to, by być szczerym ze sobą. Warto czasami pokazać, że ma się gorszą chwilę, zamiast udawać, że wszystko jest w porządku.


Jakie trudności napotkałaś na drodze do stworzenia tego miejsca? Co było dla Ciebie największym wyzwaniem?


NM: Remont. Bardzo nie chciałam przypinać tej dziedzinie łatki pod tytułem „Remont jest trudny itd.”, ale… tak właśnie jest (śmiech). Można mieć miliony złotych, ale zawsze coś się opóźnia. Potraktowałam to jednak jako znak od życia – najwyraźniej nie miałam otworzyć kawiarni w czerwcu, tylko w lipcu.


Remont był dla ciebie również wyzwaniem logistycznym?

NM: Tak. Musiałam pogodzić wychowanie dwóch synów, pracę w dietoterapii, naukę wielu rzeczy. Jednak nie traktowałam tego jak problemu. Ja chciałam założyć kawiarnię, a jeśli się czegoś chce, to jest nam łatwiej. Dowiedziałam się też wiele o sobie, nauczyłam się lepiej dbać o swoje interesy.


Co jest najmocniejszym punktem stworzonego przez Ciebie miejsca?


NM: Ja (śmiech).


To jest ciekawa odpowiedź (śmiech). Czyli dobra energia?


NM: Myślę, że tak. Dostaję takie głosy, że kiedy mnie nie ma, nie czuje się ducha tego miejsca. Ta pasja do jedzenia i szczerość to moje najmocniejsze strony. Nie umiem oszukiwać. Staram się być autentyczna najbardziej, jak potrafię. Żyję tak, jak siebie opisuję.


Czy zawsze byłaś tak pozytywną i pełną dobrej energii osobą?


NM: No way! Wymagało to ode mnie dużej pracy. Ten rozwój spowodował zmianę wszystkiego, także towarzystwa wokół mnie. Teraz nie przywiązuję się do ludzi i miejsc. Wiem, że ktoś się mną opiekuje. Jeśli jest mi dobrze ze sobą, myślę pozytywnie, to mam też pewność, że wszędzie będzie mi dobrze. Każda sytuacja pokazuje mi, czy jestem już gotowa na zmianę. A ta zmiana pozwala mi się czegoś o sobie dowiedzieć.

Czy zmiany zawsze przychodziły ci łatwo?


NM: Nie, kiedyś kurczowo trzymałam się wszystkiego, bo się po prostu bałam nowych rzeczy. Myślałam, że wraz z zakończeniem czegoś starego, kończy się moje życie.


A czy był jakiś punkt przełomowy w twoim życiu?


NM: Choroba. To był znak, że jeśli nic nie zrobię, to nic się też nie wydarzy. Mogę tkwić w starym i nic nie zmieniać, ale wtedy w moim życiu nic nowego się nie urodzi. Tylko od nas zależy, czy odważymy się na zmianę.


A w jaki sposób zamierzasz zmieniać i rozwijać CocoNat?


NM: Chciałabym, aby to miejsce żyło również wieczorami, po zamknięciu kawiarni. Żeby funkcjonowało jako miejsce spotkań dla kobiet. Myślę o dietoterapii połączonej z makijażem, wizażem, pieczeniem różnych zdrowych słodkości na szybko. Tak, aby można było przy tym usiąść i porozmawiać o wsparciu organizmu oraz swoich trudnościach na tym polu. Mam bardzo dużo projektów. Po prostu trzeba się za nie zabrać.


Życzymy ci w takim razie powodzenia i pięknych spotkań z ludźmi. Bardzo dziękujemy za rozmowę.


NM: Dziękuję.





#CocoNat #kawiarniawPoznaniu #kawiarniapełnadobrejenergii #NataliaMiszczuk #holistycznadietoterapia #zdroweciasta #zdrowakawiarnia #wywiad

0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page