Blok czekoladowy

Czasami życie pokazuje nam dobitnie, że powinniśmy być cierpliwi. Wszystko przychodzi we właściwym sobie czasie. Pogodzenie się z tą zasadą zajęło mi całe moje dotychczasowe życie. I ma wrażenie, że przede mną jeszcze wiele lat nauki cierpliwości.
Dlaczego o tym piszę?
Czasami pojawia się we mnie inspiracja do wymyślenia jakiegoś przepisu. Wszystko idzie gładko, obmyślam recepturę, próbuję zrobić danie i odnoszę natychmiastowy sukces. Innym razem jestem bardzo podekscytowany pomysłem na jakąś wytrawną potrawę czy deser, ale jakoś tak wszystko jest źle. Pojawiają się same przeszkody. A to nie mam składników, a to mąka nie taka, a to smak niby pasuje, ale w sumie cały przepis nadaje się do kosza.
Tak właśnie było z blokiem czekoladowym. Na szczęście, do czasu.
Jeśli jesteście takimi Łasuchami jak ja, na pewno kiedyś słyszeliście o deserze, jakim jest blok czekoladowy. Kolor mlecznej czekolady, delikatna konsystencja, kawałki herbatników i bakalii, te sprawy. Kojarzycie?
No właśnie. Postanowiłem opracować zdrową recepturę tego deseru, ponieważ duży udział mleka w proszku jakoś mi nie pasował do naszych zdrowych nawyków żywieniowych (jak dla mnie mleko w proszku jest w ogóle jakimś totalnym nieporozumieniem, ale na razie zostawmy ten temat). I właśnie na tym składniku się wyłożyłem. Po prostu nie potrafiłem uczynić tego ciasta tak mlecznym i delikatnym jak oryginał, nie używając mleka w proszku.
Aż wreszcie… Wreszcie mi się to udało. Dzięki zbiegowi sprzyjających okoliczności, oczywiście.

Dostałem zadanie przygotowania domowej czekolady z surowego kakao (znacie naszą znakomitą czekoladę z gorzkim kakao – przepis jest tutaj). Za pierwszym razem kompletnie mi nie wyszła. Była zbyt miękka i stanowczo zbyt mało czekoladowa. Jednak deser, który przygotowałem był zadziwiająco podobny… właśnie do bloku czekoladowego. Koleżanka z pracy zapytała, jak to się stało, że użyłem mleka w proszku. No cóż, nie użyłem, ale udało mi się osiągnąć taki efekt :)
Ten blok czekoladowy ma podobnie delikatną strukturę i czekoladową barwę jak jego niezdrowy pierwowzór. Różni się nieco w smaku, ponieważ zawiera surowe kakao. Składnik ten jest lekko kwaśny, co jednak dodaje całemu deserowi nowego wymiaru, ponieważ przełamana zostaje słodycz miodu i daktyli. No i pamiętajmy, że surowe kakao jest zdrowsze od zwykłego, gorzkiego, które często poddaje się działaniom wysokich temperatur i procesowi alkalizacji, usuwając tym samym wiele wartości odżywczych.
Jeśli jesteście gotowi na ciekawe wrażenia smakowe, spróbujcie :)

PRZEPIS W WERSJI PDF ZNAJDZIECIE TUTAJ.
Składniki
Gwiazdki przy składnikach odwołują do dodatkowych informacji, pozwalających wybrać właściwe produkty.
30 g oleju kokosowego*
10 ml mleka krowiego** lub roślinnego***
30 g miodu
15 g sproszkowanych daktyli
30 g surowego kakao****
10 g gorzkiego kakao
35 g (można więcej) ulubionych suszonych owoców i orzechów*****, pokrojonych na kawałki
Wykonanie
Mleko, miód i tłuszcz wymieszać na gładką masę w kąpieli wodnej (do rozpuszczenia). Ja wkładam po prostu miskę ze składnikami do większej miski wypełnionej wrzątkiem. Dzięki temu tłuszcz nie osiąga zbyt wysokiej temperatury i lepiej się miesza z mlekiem i pozostałymi składnikami.
Dodawać stopniowo kakao i sproszkowane daktyle do rozpuszczonego tłuszczu z mlekiem i mieszać dokładnie, najlepiej trzepaczką. Masa ma być gładka jak krem czekoladowy.
Dodać suszone owoce. Dokładnie wymieszać łyżką.
Wyłożyć do pudełka o takim rozmiarze, by deser miał około 10 cm wysokości. Przechowywać w lodówce.

Wskazówki
* olej kokosowy: najlepiej kupić olej nierafinowany, nieoczyszczony; wiemy, że smakuje kokosem i jest droższy, ale oczyszczony, rafinowany olej nie zawiera niczego, co organizm mógłby użyć do budowania swojej wewnętrznej siły; ponadto, warto zadbać, by kupowany przez nas olej pochodził w Filipin – większość tłoczonych na zimno olejów to produkty tłoczone z prażonych wiórków kokosowych w Polsce (oczywiście na zimno, ale wiórki już i tak są pozbawione wartości odżywczych); tylko nieliczne oleje nierafinowane są tłoczone z miąższu kokosa na Filipinach – stąd wynika tak duża różnica w cenie oleju nierafinowanego; więcej o tłuszczach piszemy w tym poście
** mleko krowie: krowie mleko warto wybrać uważnie; najlepsze byłoby mleko prosto od krowy, ale jeśli nie możecie go dostać, uważajcie na mleko sklepowe; na pewno odpada mleko UHT, które jest oczyszczone ze wszystkich składników odżywczych; jednak również mleko w butelce (pasteryzowane w niskiej temperaturze i mikrofiltrowane) różni się pod względem smaku i wartości; my polecamy mleko Strzałkowskie – naszym zdaniem najbardziej zbliżone do prawdziwego mleka
*** mleko roślinne: niestety, mleko roślinne kupowane w sklepach nie ma absolutnie nic wspólnego ze zdrowiem ze względu na liczne dodatki o trudnym do przewidzenia wpływie na ludzki organizm, a także to, że są sprzedawane w opakowaniach wydzielających szkodliwe substancje (może te najdroższe produkty są lepsze jakościowo, ale wątpię, żeby były nieszkodliwe); jeśli chcecie mieć naprawdę zdrowe (i smaczne) mleko roślinne, można bardzo łatwo zrobić je samodzielnie – przepis podajemy tutaj
**** surowe kakao: jest bardziej wartościowe niż tradycyjne gorzkie kakao; to drugie często jest przetwarzane w wysokich temperaturach (co usuwa z nich większość wartości odżywczych) i alkalizowane (przy użyciu chemicznych substancji), dlatego warto zaopatrzyć się w surowe ziarna kakaowca przetwarzane w niskich temperaturach; smak surowego kakao jest specyficzny: bardziej kwaśny i nie każdemu może odpowiadać od samego początku
***** bakalie i orzechy: suszone owoce i orzechy, które kupujemy nie powinny zawierać szkodliwych konserwantów (sorbinian sodu, dwutlenek siarki itd.) czy dodatków (wiecie, że suszona żurawina składa się w 45% z białego cukru?!); dobre suszone owoce są ciemne, a nie pomarańczowe

#blokczekoladowy #zdrowyblokczekoladowy #zdrowydeserczekoladowy #deserczekoladowy #kakao #czekolada