top of page

Zdrowe delicje



Przyznam się Wam, że nie przepadam za wymyślaniem zdrowych wersji sklepowych słodyczy. Zajmowanie się tym jest dla mnie równoznaczne z przyznaniem, że ze zdrowych składników nie można wymyślić nic lepszego od dotychczas opracowanych i sprawdzonych deserów.

No cóż, poglądy są od tego, by je zmieniać. Zwłaszcza w sytuacji, gdy tak łatwo się ulega namowom młodszej Siostry, jak ja mam to w zwyczaju. To właśnie Zuza zaproponowała, bym wymyślił zdrowy przepis na delicje.

Tym razem nie zareagowałem osłupieniem, jak wtedy, gdy kazała mi zrobić krówki bez użycia cukru, śmietany i masła. W przypadku delicji moja reakcja była inna: „Takie łatwe zadanie mi dajesz?”.

Rzeczywiście, zdrowy przepis na delicje to nic trudnego. Oczywiście, nie bawiłem się w nadziewanie tych ciastek galaretką, bo jakoś zaczęło mi ostatnio brakować czasu na tak skomplikowane działania jak wymyślanie zdrowej i smacznej wersji tego smakołyku. Jednak pozostałe szczegóły zgadzają się w stu procentach. Jest delikatne biszkoptowe ciasteczko, owocowe wnętrze i gorzko-słodka czekoladowa polewa.

Muszę Wam jednak zdradzić w sekrecie, że te delicje są lepsze od ich sklepowego odpowiednika (zawierającego cukier, syrop glukozowo-fruktozowy, mąkę bez wartości odżywczych, aromaty, barwniki i tłuszcze trans). Na jakiej podstawie śmiem tak twierdzić? Otóż na takiej, że biszkopt w tym ciasteczku jest mięciutki i rozpływający się w ustach, a nie twardy i suchy, a czekoladowa polewa nie smakuje wyrobami czekoladopodobnymi, ale ma głęboki smak kakao.

Może te ciasteczka nie wyglądają doskonale, ale w tym właśnie tkwi urok domowych wyrobów – nie są idealne, nie mają powtarzalnego kształtu, ale cechują się wyjątkowością. No i smakują wspaniale, a to jest przecież najważniejsze.

Przy okazji przygotowania tego przepisu zasmakowałem w biszkoptach. Dotychczas jadłem je bez żadnych dodatków i wydawały mi się za suche. Jednak położenie na nich domowej marmolady i polanie czekoladą zdecydowanie wydobywa to, co najlepsze w tych ciastkach.

Jeśli mi nie wierzycie, spróbujcie sami :).


PRZEPIS W WERSJI PDF ZNAJDZIECIE TUTAJ.

Składniki

na 10 sztuk

2 jajka*

10 (ok. 30 g) daktyli**

40 g mąki orkiszowej 1850

Nadzienie

½ kg śliwek

2 łyżki zmielonego ziarna kakaowca*** (15 g)

1 łyżeczka cynamonu

4 łyżki nasion chia do zagęszczenia

Polewa

30 g miodu

30 g oleju kokosowego****

60 ml mleka krowiego lub roślinnego*****

35 g zmielonego ziarna kakaowca***

Wykonanie

1. Daktyle namoczyć 1-2 godziny w zimnej wodzie.

2. Piekarnik nagrzać do temperatury 200 st. C (tryb góra-dół, bez termoobiegu).

3. Żółtko ubić porządnie (kilka dobrych minut).

4. Daktyle odcedzić i zmiksować na gładką masę (najlepiej zrobić to ręcznym blenderem, ponieważ w kielichowym trzeba je co chwilę zgarniać ze ścianek naczynia; jeśli daktyli jest za mało, żeby je skutecznie zmiksować, zróbcie ciastka z podwójnego przepisu – domownicy na pewno się ucieszą :).

5. Białko ubić na sztywną masę (ze szczyptą soli).

6. Delikatnie połączyć ubite żółtko, daktyle, ubite białko, starając się, aby masa pozostała jak najbardziej puszysta.

7. Dodać mąkę i delikatnie wymieszać.

8. Nakładać ciasteczka na blaszkę i formować w okrągłe kształty. Piec 10 minut.

9. Przygotować nadzienie:

a. Śliwki pokroić na kawałki i rozgotować, aby otrzymać coś w rodzaju konfitury.

b. ​Dodać zmielone ziarno kakaowca i cynamon do smaku oraz nasiona chia. Zostawić na 30-60 minut do zgęstnienia.

​10. Polewa:

​a. Mleko olej i miód podgrzać w kąpieli wodnej lub Thermomixie, nie przekraczając 40 st. C.

b. Dodać kakao i dokładnie wymieszać (najlepiej trzepaczką) – na gładką masę.


Wskazówki

* warto zadbać o to, by jajko pochodziło z dobrego źródła (najlepiej od znajomej gospodyni, u której kury chodzą sobie "luzem" i karmione są tradycyjnie, a nie gotową paszą; jeśli jednak nie macie dostępu do takich jajek, poszukajcie takich z "0" na pieczątce; żółtko jajka, zgodnie z nazwą, powinno być żółte, a nie pomarańczowe; a w ogóle o jajkach to ja chyba napiszę oddzielny post, bo to rozległy temat)

** suszone owoce i orzechy, które kupujemy nie powinny zawierać szkodliwych konserwantów (sorbinian sodu, dwutlenek siarki itd.) czy dodatków (wiecie, że suszona żurawina składa się w 45% z białego cukru?!); dobre suszone owoce są ciemne, a nie pomarańczowe; daktyle i wszelkie bakalie warto moczyć w zimnej wodzie, zamiast parzyć je wrzątkiem, ponieważ dzięki temu zachowują więcej składników odżywczych

*** chodzi tu o surowe ziarna kakaowca sprzedawane w całości; mają one charakterystyczny smak, więc zanim zrobicie z nich nadzienie lub polewę, spróbujcie, czy Wam smakują; jeśli ich zapach lub smak Wam nie odpowiadają, zdecydujcie się na zwykłe gorzkie kakao (choć zazwyczaj jest ono alkalizowane przy pomocy silnej chemii i pozbawione wartości odżywczych wysoką temperaturą); jeśli nie macie mocnego blendera ziarno można zmielić w młynku do kawy lub kupić kruszone albo zmielone na proszek ziarno kakaowca

**** najlepiej kupić olej nierafinowany, nieoczyszczony; wiem, że smakuje kokosem i jest droższy, ale oczyszczony, rafinowany olej nie zawiera niczego, co organizm mógłby użyć do budowania swojej wewnętrznej siły; więcej o tłuszczach piszemy w tym poście

***** niestety, mleko roślinne kupowane w sklepach nie ma absolutnie nic wspólnego ze zdrowiem ze względu na liczne dodatki o trudnym do przewidzenia wpływie na ludzki organizm, a także to, że są sprzedawane w opakowaniach wydzielających szkodliwe substancje (może te najdroższe produkty są lepsze jakościowo, ale wątpię, żeby były nieszkodliwe); jeśli chcecie mieć naprawdę zdrowe (i smaczne) mleko roślinne, można bardzo łatwo zrobić je samodzielnie – przepis podajemy tutaj

#zdrowedelicje #delicje #domowedelicje #biszkoptoweciasteczka #zdrowydeser #czekoladowydeser

0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page