Herbata zimowa


Muszę się Wam z czegoś zwierzyć. Kiedyś byłem uzależniony od herbaty. I nie chodzi tu o przywiązanie do teiny jako substancji pobudzającej. Po prostu zwyczaj picia herbaty był dla mnie tak ważny, że nie wyobrażałem sobie życia bez tego napoju.
Wstawałem rano. Herbata. Do śniadania. Herbata. Po śniadaniu. Herbata. Jest mi zimno. Herbata. Mam ochotę na coś smacznego. Herbata. Czytam książkę. Herbata. Spotkanie ze znajomymi. Herbata. Nie wiem, co ze sobą zrobić. Idę do sklepu z herbatami i kupuję od razu susz w kilku smakach, bo przecież mój noc szaleje, kiedy dostaję do powąchania te wszystkie aromatyczne mieszanki.
Mój dom zimą zdecydowanie przypominał lokomotywę, ponieważ z czajnika nieustannie buchały kłęby pary. A ja połowę pensji zostawiałem w sklepie z herbatami, w którym pracuje przemiła pani. Oglądaliście „Czekoladę”? To właśnie taki polski odpowiednik (odpowiednica?) Juliette Binoche. I sklep nawet jest nieco podobny :).

Kiedy zacząłem się zdrowo odżywiać, coś mi tu zaczęło źle pachnieć. I to nie była zgniła herbata, do której dostała się wilgoć. Chodziło o coś innego. Nabrałem podejrzeń wobec aromatyzowanych mieszanek herbacianych, które kupowałem. Czym są aromatyzowane? Jak przebiega proces ich produkcji? Jak konserwowane są suszone owoce wchodzące w skład herbaty?
W myśl zasady „Lepiej działać, niż gadać” wolałem się nie zastanawiać nad tymi pytaniami, tylko zrobić pewien eksperyment. Odstawiłem herbatę na miesiąc. I powiem Wam, że po jakimś czasie przestało mi jej brakować. Pojawiły się za to korzyści w postaci lepszej cery, znikły mi dziwne bąble pojawiające się od czasu do czasu w jamie ustnej itp.
Herbaty nie brakuje mi do dzisiaj, ale za to w związku z moją nową pracą, w której początkowo panowały warunki chłodnicze, potrzebowałem mieszanki, która by mnie rozgrzała w sposób skuteczny i trwały. Do tego przedsięwzięcia zaangażowałem tych, którzy są dobrzy w konkurencji z zimnem nadchodzącym wielkimi krokami, czyli: czarny bez, pieprz ziarnisty, goździki i cynamon, a całość dosmaczyłem hibiskusem i trawą cytrynową. Liście stewii nadały naturalnej słodyczy (nie muszę chyba zaznaczać, że wolę taką od chemicznej). Dodam tylko, że roślina ta przewyższa wszystkie słodziki w roli, którą spełniają, a jednocześnie jest ich zdrowym zamiennikiem. Należy tylko unikać słodzików na bazie stewii (których nośnikiem często jest cukier), pozostając przy samych liściach.
Ta mieszanka zdecydowanie pachnie świętami i ciepłym domem, do którego wracamy zmarznięci, oczekując, że będzie na nas czekał parujący kubek z herbatą. Teraz możemy wprowadzić w życie taki obrazek, nie rujnując jednocześnie swojego zdrowia.

Zapraszam na wspaniałe zdrowe wrażenia smakowe :).
PRZEPIS W WERSJI PDF ZNAJDZIECIE TUTAJ.
Składniki
na 20-30 zaparzeń
30 g owoców bzu czarnego
10 g goździków
7 g hibiskusa (pokruszyć)
5 g mielonego cynamonu
2 g liści stewii
2 g trawy cytrynowej
1 g pieprzu ziarnistego
Wykonanie
Składniki wymieszać.
Parzyć 5-10 minut (2 łyżeczki herbaty na kubek wrzątku). Można zaparzać kilka razy, jednak za każdym razem napar będzie nieco słabszy.





#herbata #aromatyczne #herbatarogrzewająca #czarnybez #cynamon #trawacytrynowa #goździki #Święta #zima