Placki z jabłkami

Uwielbiam ten moment, kiedy zapach jabłek i cynamonu przenosi mnie w czasie... Wrześniowy, wczesnojesienny wieczór, słońce zachodzi za widoczne na horyzoncie wysokie drzewa, ostatnimi promieniami ogarniając naszą ciasną kuchnię w małym olsztyńskim mieszkanku. Jednak wieczorny chłód nie ma do nas dostępu, bo pomieszczenie wypełnia ciepła atmosfera naszych pozytywnych emocji. Mam może z 8 lat i wtulam się w nią całym sobą.
Dostaję mały nożyk, kilka aromatycznych jabłek i polecenie pokrojenia ich w kostkę. Tymczasem Mama wyciąga patelnię, mleko, jajka, mąkę i cynamon. I już wiadomo, że nadchodzi ten wyjątkowy czas dla łasuchów. Mama mówi, że nie za bardzo lubi smażyć placki, bo zapachy, pryskający tłuszcz...., ale ja dobrze wiem, że uwielbia to danie podobnie jak ja i Tata.
Mieszamy razem gęste ciasto. Może właśnie wtedy obudziła się we mnie pasja kulinarna, kto wie. Ubijaczka sprawnie rozbija grudki mąki i lekko napowietrza ciasto, które potem rośnie na patelni i staje się delikatne oraz puszyste. Masa nie może być za rzadka, ani za gęsta - tak uczy mnie Mama. Na koniec dodajemy jabłka, a ja słucham z zainteresowaniem opowieści o tym, jak placki robiła Babcia (dodawała jabłko tarte, a nie pokrojone w kostkę) i moja ciocia, która maczała w cieście całe jabłkowe plastry i takie kładła na patelni.
Gęsty i lekko ciężki, ale jednocześnie przyjemny zapach smażonych placków i prażonego jabłka roznosi się po całym mieszkaniu, ściągając wszystkich domowników. Robi się wesoło i jeszcze cieplej.
Dzisiaj chciałbym Wam zaprezentować przepis nie na danie, ale na atmosferę. Nie na potrawę, ale na dobrą zabawę i przyjemny nastrój. Receptura placków z jabłkami różni się nieco od tej, którą stosowała moja Mama (ze względu na zmianę rodzaju mąki i smażenie na suchej patelni, zamiast na tłuszczu; nie posypujemy też placków cukrem pudrem), ale duch przepisu został zachowany. Te placki smakują jesienno-zimowymi wieczorami w domu rozgrzanym ciepłymi uczuciami. I to jest chyba dla nich najlepsza rekomendacja.
Koniecznie zaproście do robienia placków pozostałych domowników. Dla każdego znajdzie się jakieś zajęcie :).
PRZEPIS W WERSJI PDF ZNAJDZIECIE TUTAJ.
Składniki
około 6 szt. o średnicy 8 cm

100 ml mleka krowiego lub roślinnego (można zastąpić wodą)
50 ml wody
100 g mąki owsianej
100 g jabłka (zmiksowanego na gładką masę lub startego na tarce o drobnych oczkach)
1 jajko
20 g wiórków kokosowych
ew. 1 łyżeczka cynamonu (jeśli lubicie)
1 duże jabłko* pokrojone w kostkę

Wykonanie
1. Składniki dokładnie wymieszać**, na końcu dodając jabłko pokrojone w kostkę (wtedy wygodniej się miesza).
2. Smażyć placki o grubości ok. 1 cm na suchej, dobrze rozgrzanej patelni***. Smażyć na małym ogniu, żeby placki się nie spaliły, a jabłko zdążyło uprażyć.
3. Podawać na świeżo.
Wskazówki
* wybierzcie jabłka słodkie i kruche (np. Lobo, Celesta albo późny Piros) - dzięki temu jabłko zdąży się ładnie uprażyć i rozpaść w plackach, a one same staną się słodsze
** jeśli chcecie, żeby placki były bardziej puszyste, ubijcie jajko (lub samo białko) na puszystą masę i w takiej postaci dodajcie do ciasta; w tym samym celu możecie dodać nieco sody oczyszczonej, ale my staramy się jej używać jak najrzadziej, bo mimo tego, że podobno jest mało toksyczna, pozostaje składnikiem produkowanym w procesie przemysłowym
*** my używamy patelni granitowej (znanej też pod nazwą mineralnej), ale jeśli macie patelnię bez powłoki nieprzywierającej (np. patelnię żeliwną), to nasmarujcie ją lekko masłem klarowanym przed usmażeniem pierwszych placków (natłuszczoną patelnię należy naprawdę dobrze rozgrzać, żeby placki nie przywarły); pamiętajcie jednak, że smażenie na tłuszczu nie jest aż tak zdrowe, jak bez niego
